loader image

Margoterapia - Aromaterapia energetyczna


Jest mróz i śnieg. Nie da się udawać, że zimy jeszcze nie ma. Zwłaszcza nasza cera nam na to nie pozwala. Trzeba szybko zrobić krem, który będzie chronił przed zimnem, rozświetlał, odrobinę krył i działał przeciwzmarszczkowo. Jednym słowem – krem BB na zimę.

Margoterapia - Aromaterapia energetyczna

 

Jak dla mnie podstawowym składnikiem jest masło karité (shea butter). Ze wszystkich wypróbowanych przeze mnie maseł (kakaowe, sal, kokum, cupuacu) ono daje najprzyjemniejsze uczucie „kołderki” na twarzy – otula skórę, nie pozwalając pękać naczynkom i czuć tego paskudnego szczypania mrozu na twarzy. Robiłam go dla Mamy i Teściowej, dodałam też wosk różany, aby zwiększyć kaliber natłuszczenia.

Nie przepadam za aromatem róży w kosmetykach, ale w tym wosku zakochałam się, kiedy dawno temu kupiłam balsam Weledy do ust. Ten sztyft przyjemnie delikatnie pachniał, miękko ślizgał się po ustach, ale nie zostawiał takiej tłustej warstwy. Idealny. Z posiadanych przeze mnie składników nie miałam jednego aby go skopiować  – wosku różanego. Woski kwiatowe powstają przez ekstrakcję kwiatów. Tworzy się tak zwany konkret, gęsta substancja. Z konkretu przez destylację alkoholem (lub heksanem najczęściej) wydobywa się absolut, a gęste resztki to właśnie wosk kwiatowy. Pachnie on kwiatem, ma właściwości natłuszczające, stabilizujące krem. Istnieją woski tuberozy (miałam kiedyś, ślicznie pachnie!), jaśminu, mimozy, kwiatu pomarańczy, frangipanier…

Krem wywołał ochy i achy ze strony obdarowanych 🙂

Margoterapia - Aromaterapia energetyczna

 

 Przepis na 30 g kremu:


Faza
Składnik
%
G
a
Tlenek cynku
1
0,3
A
Tlenek pastelowy
~0,05
0,09 ml
A
Wosk różany
1
0,3
A
Olive douceur
5
1,5
A
Masło karité
20
6
A
Olej arganowy
5
1,5
B
Woda
53
15,9
B
Dwutlenek tytanu
rozpuszczalny w wodzie
1%
0,3
B
Guma tara
0,3
0,09
C
Kwas hialuronowy 1,5%
10
3
C
Olej róży piżmowej
5
1,5
C
Proteiny owsa
2
0,6
C
Ekstrakt granatu
5
1,5
C
Mika oriental beige
~0,03
0,1 g (0,4 ml)
C
Absolut róży indyjskiej
~0,03
4 krople
C
Ea brzoskwinia
1
0,3
C
Cos gard
0,6
0,2


 Aby zrobić krem tonujący, czy BB (beauty balm), potrzeba nam pigmentów. Tlenek cynku daje biel, krycie, efekt antybakteryjny, lekką ochronę UV. Dwutlenek tytanu daje jeszcze większe krycie i lepszą ochronę UV. Dodałam odmianę rozpuszczalną w wodzie, która jest lżejsza niż klasyczna, i nie trzeba się bawić w rozdrabnianie jej moździerzem, wrzucamy do fazy wodnej.
jeśli chodzi o kolory, na początku ciężko mi szło. Dobranie właściwego odcienia nie było łatwe. trzeba pamiętać, że kolory tlenków ciemnieją po dodaniu olejów roślinnych, w przypadku cer tłustych utleniają się na skórze, ciemniejąc. Tlenek pastelowy jak dla mnie jest idealnym beżem. ze zdziwieniem przeczytałam w komentarzu na stronie Kolorówka.com, że daje odcień różowy, który u mnie w ogóle się nie uwidacznia, a którego unikam jak ognia. trzeba testować, ale mieszanka użyta w tej recepturze dała dobry efekt na 3 różnych karnacjach.  używam też zawsze miki oriental beige – to moja ulubiona mika do produktów do twarzy na dzień – ociepla, rozświetla, ale nie wielkich kawałków brokatu. do odmierzania tych mikroskopijnych ilości pudrów używam łyżeczek miarowych – można je kupić na Aroma Zone i TKB Trading. Naprawdę warto je kupić, bez problemu myją się w zmywarce, nie gubią się i te z AZ służą mi już kilka lat.

ze strony pielęgnacyjnej, dałam olej arganowy, który naprawdę działa cuda ze skórą, ale trzeba dać mu czas. dałam też olej z róży piżmowej, który zawiera głównie omega 6 (gdy reszta tłuszczów tu użytych to głównie omega 9), dają one skórze to, co ceramidy – natłuszczają, nie pozwalają się przesuszyć. Ma też witaminę A naturalną, która wiadomo, że ma działanie przeciwzmarszczkowe.

Jako emulgator wybrałam olive douceur (INCI:Potassium olivoyl hydrolyzed wheat protein, cetearyl alcohol, glyceryl oleate, glyceryl stearate, potassium hydroxide),  który daje przyjemne kremy, treściwe, ale niezbyt gęste, na długo nawilżające skórę.

Guma tara zagęszcza i stabilizuje emulsję, ale przede wszystkim cudownie nawilża. To właśnie ona jest składnikiem aktywnym hydromanilu. Kiedyś kupiłam w Mazidłach, ale mnie nie zachwycił, wydawało mi się, że mnie podrażnia. Okazało się, że to przez propylene glycol. Potem kupiłam na ZSK z lepszym składem, ale znalazłam ideał w ZIelonym Klubie – sproszkowaną gumę, którą mogę dodawać kiedy chcę i nie muszę się martwić krótkim terminem ważności.

Proteiny owsa dałam, bo skończył mi się pseudokolagen, ale owies też przyjemnie nawilża.

Ekstrakt z granatu ma śliczny różowy kolor i udowodnione właściwości antyoksydacyjne, ochronne, regenerujące skórę.

aby wzmocnić zapach i działanie róży, dodałam absolut róży indyjskiej, który dla mnie ma najładniejszy zapach z 3 absolutów które testowałam (bułgarski i turecki). aby zmodernizować ten babciny zapach, dodałam ekstrakt aromatyczny brzoskwini, który cudownie się miesza z różą! Te ekstrakty aromatyczne są już dostępne w Zielonym Klubie, ale tam zamówiłam jak na razie tylko ogórek 🙂

Kwas hialuronowy 1,5% dodaję prawie do każdego kremu. Wygładza, napina skórę. Cud, miód!
 

 Wykonanie:
do zlewki minimum 50 ml wkładamy składniki fazy A, mieszamy podczas podgrzewania, aby pigmenty dobrze się rozprowadziły w tłuszczach. w drugiej zlewce rozpuszczamy dwutlenek tytanu w ciepłej wodzie (ja wstawiam na 10 sekund do mikrofalówki), dodajemy odmierzoną gumę tarę i intensywnie mieszamy. Guma tara rozpuszcza się w wysokiej temperaturze, więc podgrzanie wody jest koniecznie, jeśli chcemy uniknąć grudek. wstawiamy obie zlewki do kąpieli wodnej. Kiedy emulgator się rozpuści, wlewamy powoli fazę B do fazy A (mieszamy wcześniej fazę A, aby dwutlenek tytanu nie opadł na dno) i intensywnie mieszamy przez 3 minuty. potem wkładamy zlewkę do naczynia z zimną wodą i mieszamy kolejne 3 minuty. potem dodajemy po kolei składniki fazy C. Dałam olej z róży piżmowej do fazy C, aby nie niszczyć witamin. dokładnie mieszamy po każdym dodanym składniku, zwłaszcza mice. Jeśli chcemy uzyskać piankę jak na zdjęciu, niezbędne jest użycie miksera do ubijania piany, w końcowej fazie mieszania i zostawienia kremu na 2 dni. Wtedy tworzy się taka śliczna pianka, przyjemna do nakładania 🙂

 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *